sobota, 22 sierpnia 2009

Araby

W Polsce araby ścigają się głównie na dystansach 1400, 1600, 1700, 1800, 2000 i 2400 metrów. Co prawda nie są dobrymi sprinterami, ale w dłuższych odległościach spisują się znakomicie.

gonitwa zdj. fotolia

Konie arabskie - użytkowość


Autorem artykułu jest Agata Obidowicz




Koń arabski niestety nie cieszy się zbyt dużą popularnością jako wierzchowiec… a szkoda. Może dzieje się tak dlatego, że ludzie kojarzą te konie z czempionatowymi pięknościami zapominając całkowicie o ich predyspozycjach w sporcie jeździeckim. Araby niestety uważane są za konie płochliwe i sła...
Koń arabski niestety nie cieszy się zbyt dużą popularnością jako wierzchowiec… a szkoda. Może dzieje się tak dlatego, że ludzie kojarzą te konie z czempionatowymi pięknościami zapominając całkowicie o ich predyspozycjach w sporcie jeździeckim. Araby niestety uważane są za konie płochliwe i słabe, bardziej nadające się do oglądania niż jeżdżenia na nich.

Araby odznaczają się niezwykłą wytrzymałością organizmu na długotrwały wysiłek fizyczny co automatycznie predysponuje je do udziału w rajdach długodystansowych. Konie te bez zbytniego wysiłku mogą pokonywać długie i trudne trasy nawet w niesprzyjających warunkach pogodowych. Są także bardzo odważne i zrównoważone dlatego bez trudu pokonują takie przeszkody jak brody na rzekach, strome zbocza, mostki czy zwalone drzewa.

Wytrzymałość tych koni jest wykorzystywana także podczas gonitw torowych, w których występują z powodzeniem. W Polsce araby ścigają się głównie na dystansach 1400, 1600, 1700, 1800, 2000 i 2400 metrów. Co prawda nie są dobrymi sprinterami, ale w dłuższych odległościach spisują się znakomicie.

Konie czystej krwi arabskiej znakomicie nadają się także do zwykłej jazdy rekreacyjnej. Są niezwykle mądre, szybko się uczą i chętnie współpracują z człowiekiem jeśli tylko ten ma odpowiednie podejście i odpowiednio traktuje zwierzę. Młode konie szybko uczą się chodzić pod siodłem i nie sprawiają problemów podczas procesu ujeżdżania. Stają się partnerem jeźdźca i szybko się przywiązują co może zaowocować wspaniałą przyjaźnią na długie lata. Można je także spotkać w niektórych szkółkach jeździeckich gdzie z powodzeniem uczą się na nich młodzi adepci jeździectwa.

Dla rozpowszechnienia użytkowości koni arabskich jako wierzchowców organizowane są także czempionaty klas użytkowych, które z roku na rok cieszą się coraz większym powodzeniem. Konie prezentowane są pod jeźdźcami w różnych klasach. Klacze pokazywane są w klasie z wałachami zaś ogiery występują osobno. Można wystąpić w stroju klasycznym, polskim lub arabskim gdzie oceniane jest zarówno przebranie jeźdźca jak i konia oraz ruch i zachowanie konia. Można wystąpić także w klasie, w której do przejechania będzie program ujeżdżenia lub parkur.

Konie tej rasy nie za bardzo nadają się do wysokich klas w skokach przez przeszkody jednak i tu znajdują się wyjątki. Grzechem byłoby nie wspomnieć o kasztanowatej klaczy imieniem Niniwa (Etogram x Niwa/Eukaliptus), która mając zaledwie 146 cm w kłębie potrafi przeskoczyć przeszkody mające nawet 130cm wysokości.

Należy także pamiętać, że poprzez to, iż konie te są stosunkowo drobne i niskie nie nadają się dla cięższych i wysokich jeźdźców.

Zachęcam wszystkich, którzy nie są do końca przekonani co do użytkowości tych koni jako wierzchowców do wybrania się na czempionat klas użytkowych (organizowane w Janowie Podlaskim) lub po prostu popracowania z tymi końmi pod siodłem.


---

Agata Obidowicz



[img]http://img168.imageshack.us/img168/5458/banner2ms6.jpg[/img]



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 13 sierpnia 2009

Sprzęt jeździecki

Kupują byle jakie siodła, derki i inne wyposażenie. Ta pseudo oszczędność nie tylko świadczy o złym guście jeźdźca, ale może być niebezpieczne dla niego. Złe jakościowo lub nieodpowiednio dobrane siodło, może być przyczyną wypadku, nie wspominając o dyskomforcie jazdy.

on horse zdj. fotolia

Sprzęt jeździecki, a bezpieczeństwo


Autorem artykułu jest Andrzej Kowal




W tym artykule chciałby zawrzeć kilka moich przemyśleń i uwag dotyczących jazdy konnej, a ściślej doboru bezpiecznego sprzętu jeździeckiego, który jest niezbędnym ekwipunkiem amatorów hippiki. Czasami bagatelizujemy jego rolę, jest odpowiedzialny za wygodę i bezpieczeństwo podczas jazdy wierzchem.
Być zdrowym lub bogatym, takie jest stare pseudofilozoficzne pytanie. Rezolutni odpowiadają, że i pięknym i bogatym. Poczyniłem taki wstęp, bo zastanawia mnie, że czasami ludzie, których stać i wydają krocie na zakup konia (wszak to atrybut klasy biznesu, podobnie, jak prywatny samolot) nie troszczą się o resztę ekwipunku do jazdy konnej. Kupują byle jakie siodła, derki i inne wyposażenie. Ta pseudo oszczędność nie tylko świadczy o złym guście jeźdźca, ale może być niebezpieczne dla niego. Złe jakościowo lub nieodpowiednio dobrane siodło, może być przyczyną wypadku, nie wspominając o dyskomforcie jazdy. Przecież dla mężczyzny musimy mieć inne, niż dla dziecka. Nie wspominając o anatomicznej różnicy, różnych osób. Dobre firmy przystosowują siodła do tych indywidualnych cech fizycznych. Jak i gdzie zatem dobierać i kupować sprzęt jeździecki ? Można zasięgnąć opinii starych koniarzy, ale tych nie powiązanych z jakąś firmą. Ja polecam poświęcenie kilku chwil (na początek, bo to wciąga) i zaznajomienie się z ofertami zamieszczonymi w internecie. To istna kopalnia wiedzy, tego chyba nikt nie zaneguje. Ale oferty danej firmy, dystrybutora lub hurtownika, zazwyczaj są podobne do siebie, w rodzaju: nasz sprzęt jest najlepszy, najwspanialszy, etc. Osobiście w takim przypadku poszukuję opinii na różnorodnych forach internetowych, w tym przypadku o hippice, sprzęcie do jazdy konnej. Rzecz jasna, trzeba wśród opinii wypośrodkować sobie własną, bo czasami konkurencja specjalnie dezawuuje firmy lub marki z nimi rywalizujące. To są ogólne i uniwersalne zasady dotyczące wszystkich tematów i produktów. Ale w przypadku jazdy konnej szczególnie trzeba zadbać o wysokiej jakości sprzęt, bo podobnie jak hamulce w samochodzie, to może zadecydować o naszym zdrowiu i życiu.
---

Polecam nowy blog



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 6 sierpnia 2009

Rekreacja na koniu

nakoniu.blogspot.com/
Czasem zdarza Ci się spaść, ale nie załamujesz się tylko wsiadasz i ćwiczysz dalej.

Rekreacja - u hobbysty czy businessmana?
autorem artykułu jest Agata Obidowicz
Bardzo wielu jest ludzi chcących uczyć się jeździć konno, ale nie każdego stać na kupno i utrzymanie własnego wierzchowca. Dlatego właśnie istnieje bardzo dużo szkółek zajmujących się rekreacyjną jazdą konną. I tu przed nowym adeptem sztuki jeździeckiej pojawia się dylemat: którą szkółkę wybrać, czym się kierować przy wyborze, na co zwracać uwagę na pierwszej lekcji jazdy. Wbrew pozorom pytania te nie należą do najłatwiejszych.
Dla niektórych ludzi ważna jest przede wszystkim cena i dogodny dojazd. Ceny w stajniach rekreacyjnych zależą od standardu stajni i odległości od miasta. Jeżeli stajnia ma krytą halę, która daje możliwość jazdy przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych i znajduje się niedaleko miasta z dogodnym i łatwym dojazdem automatycznie cena jest wyższa niż w kameralnej stajni położonej dalej. I tu trzeba sobie zadać kolejne pytanie: czy to jest najważniejsze? Według mnie nie. Zdecydowanie lepiej uczy się jazdy konnej w stajni z przyjazną atmosferą, końmi pełnymi życia i chętnymi do pracy niż w szkółce, gdzie na każdego początkującego patrzy się podejrzliwie, konie są przepracowane i niechętne do współpraca. I tutaj właśnie pojawia się wyraźny podział stajni na te 'dla koni i ludzi' oraz na te 'nastawione na pieniądze'.
Wyobraź sobie teraz drogi czytelniku że znalazłeś w sieci stronę www ładnie położonej stajni, dość blisko Twojego miejsca zamieszkania, z łatwym dojazdem zarówno samochodem jak i miejskimi środkami transportu. Cena jest dość przystępna więc postanawiasz umówić się tam na lekcję jazdy konnej. Przyjeżdżasz do stajni i od progu czekają na Ciebie różne niespodzianki. W stajni jest brudno, samo obejście także nie budzi podziwu. Konie stoją brudne w swoich boksach czy stanowiskach na resztkach słomy lub gołej podłodze. Sprzęt jeździecki jest zaniedbany, wędzidła brudne a zamiast czapraków pod siodła wkłada się stare, brudne, dziurawe koce. Jesteś tam nowy, nikogo nie znasz i nikt nie zna Ciebie, tylko dlaczego każdy z góry jest negatywnie nastawiony? Instruktor przygotowuje dla Ciebie konia, w zasadzie bez słowa, w milczeniu. Wyprowadza ze stajni na ujeżdżalnię. Każe Ci wsiąść, reguluje strzemiona, podciąga popręg, zapina lonżę i zaczyna prowadzić jazdę. Poza Tobą w lekcji uczestniczy kilka innych osób, które mają już jakieś pojęcie i jeździe konnej i jeżdżą samodzielnie (bez lonży) po wyznaczonym placu. Instruktor wydaje im polecenia w czasie gdy koń, na którym siedzisz chodzi beznamiętnie wokół niego. Czasem nauczyciel powie Ci jak usiąść, jak ułożyć rękę i... to wszystko. Minęła godzina, Ty wynudziłeś się po wsze czasy i kompletnie nic nowego się nie nauczyłeś. Zsiadasz z konika, instruktor wsadza na niego kolejną osobę a Ty płacisz należne pieniądze i wracasz do domu. Niemniej jednak wracasz ponownie do tej samej stajni za kilka dni, a tamtą nieszczęsną lekcję zrzucasz na barki swojego braku doświadczenia, albo myślisz, że instruktor miał zły dzień, i to dlatego. Po kilku niestety podobnych jazdach instruktor stwierdza, że umiesz już na tyle dużo, by jeździć z samodzielnie (w zastępie). Cieszysz się, bo wydaje Ci się, że tak więcej się nauczysz. Jednak tak nie jest. Konik idzie ślepo za ogonem stajennego kolegi, a samodzielne wykonanie jakiegokolwiek ćwiczenia kończy się niepowodzeniem. Z całej stajni znasz imiona tylko dwóch, góra trzech wierzchowców. Ciekawe dlaczego? Ano dlatego, że to one głównie cały czas pracują i z nimi głównie masz styczność. A czemu tak jest? Bo są najspokojniejsze i dlatego one głównie są eksploatowane. Czy na nich można się czegoś nauczyć? Można – dosiadu, ułożenia ręki i postawy na koniu. Czy czegoś więcej? Nie, bo koniki te wykonują wszystkie polecenia machinalnie i 'na głos'. Stwierdzasz, że więcej od instruktora, który na jeździe mówi znudzonym głosem jedynie 'a teraz wolta w prawo', 'teraz zmiana kierunku za czołowym', 'teraz ruszcie kłusem' nauczysz się z książek. Kupujesz lub pożyczasz zatem pierwszy lepszy podręcznik jazdy konnej i... oczy Ci się otwierają na wiele spraw. W książce widzisz zdjęcia koników pod jeźdźcami. Każdy konik jest czysty, uszka ma postawione do przodu, na nogach ma ochraniacze, pod siodłem czysty czaprak. Zaczynasz porównywać obrazy z książki z tym co znasz. Konie są chude, podczas jazdy łeb zwisa bezwładnie, uszy są oklapnięte, oczy smutne, chód powolny i niechętny. Zaczynasz się zastanawiać czy aby na pewno wszystko z tą stajnią jest w porządku, próbujesz spojrzeć na to wszystko oczami konia i co widzisz? Noc przestana w stajni na brudnej ściółce, rano trochę owsa albo najtańszej dostępnej na rynku paszy, potem kilka godzin jazdy w kółko na lonży albo ujeżdżalni, potem znów stajnia i jedzenie, potem kolejne godziny pracy i znów stajnia i tak w kółko, od dni, miesięcy, lat... Codziennie ta sama rutyna, i nie ważne, że brak już sił, że nogi są opuchnięte, czasem na odmianę wyjazd w teren, który przeważnie kończy się kulawizną. Słyszysz głos wiecznie niezadowolonego właściciela stajni, który właśnie podjechał nowym samochodem, że konie za mało pracują, że mało zarabiają... Czy po tym co się dowiedziałeś, dalej będziesz chciał uczęszczać na lekcje jazdy konnej do tej stajni? Chyba nie...
A teraz drogi czytelniku wyobraź sobie zupełnie inną sytuację. Jesteś zdegustowany poprzednią stajnią, ale ponieważ dalej chcesz się uczyć jeździć konno postanawiasz znaleźć dla siebie inne miejsce. Dowiadujesz się o stajni, która znajduje się dalej od miasta niż ta Tobie znana a cena jest w miarę porównywalna. Postanawiasz się tam udać i umawiasz się z instruktorem telefonicznie na jazdę. Przyjeżdżasz do stajni. Instruktor pyta się Ciebie o Twoje umiejętności. Zgodnie z prawdą mówisz, że w zasadzie nie wiesz nic... Zabiera Cię zatem do stajni. W środku jest czysto, konie stoją na słomie. Instruktor lub osoba mu pomagająca pokazuje Ci jak podchodzić do konia, jak z nim postępować, jak czyścić (także kopyta), jak zakładać siodło oraz ogłowie. Potem w jego obecności starasz się wykonać te czynności jeszcze raz samodzielnie. Zwracasz uwagę zadbany sprzęt, czyste wędzidła i czapraki pod siodłami. Wyprowadzasz konia na ujeżdżalnię gdzie pod okiem instruktora uczysz się podciągać popręg i regulować długość strzemion. Podczas jazdy wykonujesz różne ćwiczenia i poprawiasz błędy, które Twój nowy nauczyciel Ci pokaże. Zauważasz, że konik idzie zupełnie inaczej, chętnie pracuje i wesoło strzyże uszami. Po jeździe uczysz się rozsiodływać konia, sprawdzasz czy w kopytach nie utkwił jakiś kamień, który może spowodować kulawiznę po czym wypuszczasz konika na pastwisko. Chętnie wracasz do tej stajni następnym razem i decydujesz się właśnie w tym miejscu kontynuować naukę. Z każdym dniem zdobywasz nowe umiejętności. Za każdym razem jeździsz na innym koniku, poznając ich różne charaktery. Kiedy instruktor zauważa, że radzisz sobie na lonży, a Twoja jazda nie robi juz krzywdy koniowi (np. szarpanie za wodze) pozwala Ci uczestniczyć w jazdach samodzielnych. Tym razem także wykonujesz różne ćwiczenia, a jazdy nie są nudne i monotonne także dla koni. Trochę jazdy w zastępie, wolty, wężyki, poprawianie błędów, drągi... Uczysz się samodzielnie panować nad koniem, żeby szedł tam gdzie Ty chcesz, żeby szedł takim tempem o jakie go poprosisz, ale także, żeby był chętny do współpracy. Zawsze jeździsz na innym koniku, a nie wciąż na tym samym. Czasem zdarza Ci się spaść, ale nie załamujesz się tylko wsiadasz i ćwiczysz dalej. Każdy wierzchowiec chodzi po tyle samo godzin. Nie forsuje się wciąż kilku wybranych. W przerwie między jazdami konie wypuszczane są na pastwisko, gdzie mogą zakosztować soczystej trawy, pobrykać i pobawić się ze sobą. To jest bardzo ważne dla konia i dla jego psychiki. Konie są zadbane, wesołe, energiczne, chętne do pracy. Zaprzyjaźniłeś się także z innymi jeźdźcami i razem uczycie się nowych rzeczy oraz wymieniacie się doświadczeniami. Co jakiś czas właściciel lub stajenny robi przegląd całego sprzętu, bo może coś się zepsuło i trzeba kupić nowe, codziennie sprawdza czy z końmi wszystko w porządku, czy są zdrowe, czy chętnie jedzą. Co prawda stajnia ta jest trochę dalej od miejsca Twojego zamieszkania co zwiększa cenę dojazdu, ale przecież możesz przyjechać tutaj rzadziej a skorzystać znacznie więcej za jednym razem, niż skorzystałbyś jeżdżąc nawet codziennie w poprzedniej stajni.
Kiedy sobie wyobraziłeś te dwie sytuacje zastanów się, w której chciałbyś uczestniczyć i w której więcej skorzystasz. Która sytuacja jest bardziej komfortowa zarówno dla Ciebie jak i dla zwierząt. Należy pamiętać, że jazda konna powinna sprawiać przyjemność nie tylko jeźdźcowi ale także koniowi. Standardy opisane w tym artykule wcale nie zależą od zamożności właściciela, ale od tego, czy jest on businessmanem i chce na koniach zarobić czy od tego, że jest on pasjonatem i kocha konie.

--
Agata Obidowicz

Obrazek


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Polecane blogi