sobota, 22 sierpnia 2009

Araby

W Polsce araby ścigają się głównie na dystansach 1400, 1600, 1700, 1800, 2000 i 2400 metrów. Co prawda nie są dobrymi sprinterami, ale w dłuższych odległościach spisują się znakomicie.

gonitwa zdj. fotolia

Konie arabskie - użytkowość


Autorem artykułu jest Agata Obidowicz




Koń arabski niestety nie cieszy się zbyt dużą popularnością jako wierzchowiec… a szkoda. Może dzieje się tak dlatego, że ludzie kojarzą te konie z czempionatowymi pięknościami zapominając całkowicie o ich predyspozycjach w sporcie jeździeckim. Araby niestety uważane są za konie płochliwe i sła...
Koń arabski niestety nie cieszy się zbyt dużą popularnością jako wierzchowiec… a szkoda. Może dzieje się tak dlatego, że ludzie kojarzą te konie z czempionatowymi pięknościami zapominając całkowicie o ich predyspozycjach w sporcie jeździeckim. Araby niestety uważane są za konie płochliwe i słabe, bardziej nadające się do oglądania niż jeżdżenia na nich.

Araby odznaczają się niezwykłą wytrzymałością organizmu na długotrwały wysiłek fizyczny co automatycznie predysponuje je do udziału w rajdach długodystansowych. Konie te bez zbytniego wysiłku mogą pokonywać długie i trudne trasy nawet w niesprzyjających warunkach pogodowych. Są także bardzo odważne i zrównoważone dlatego bez trudu pokonują takie przeszkody jak brody na rzekach, strome zbocza, mostki czy zwalone drzewa.

Wytrzymałość tych koni jest wykorzystywana także podczas gonitw torowych, w których występują z powodzeniem. W Polsce araby ścigają się głównie na dystansach 1400, 1600, 1700, 1800, 2000 i 2400 metrów. Co prawda nie są dobrymi sprinterami, ale w dłuższych odległościach spisują się znakomicie.

Konie czystej krwi arabskiej znakomicie nadają się także do zwykłej jazdy rekreacyjnej. Są niezwykle mądre, szybko się uczą i chętnie współpracują z człowiekiem jeśli tylko ten ma odpowiednie podejście i odpowiednio traktuje zwierzę. Młode konie szybko uczą się chodzić pod siodłem i nie sprawiają problemów podczas procesu ujeżdżania. Stają się partnerem jeźdźca i szybko się przywiązują co może zaowocować wspaniałą przyjaźnią na długie lata. Można je także spotkać w niektórych szkółkach jeździeckich gdzie z powodzeniem uczą się na nich młodzi adepci jeździectwa.

Dla rozpowszechnienia użytkowości koni arabskich jako wierzchowców organizowane są także czempionaty klas użytkowych, które z roku na rok cieszą się coraz większym powodzeniem. Konie prezentowane są pod jeźdźcami w różnych klasach. Klacze pokazywane są w klasie z wałachami zaś ogiery występują osobno. Można wystąpić w stroju klasycznym, polskim lub arabskim gdzie oceniane jest zarówno przebranie jeźdźca jak i konia oraz ruch i zachowanie konia. Można wystąpić także w klasie, w której do przejechania będzie program ujeżdżenia lub parkur.

Konie tej rasy nie za bardzo nadają się do wysokich klas w skokach przez przeszkody jednak i tu znajdują się wyjątki. Grzechem byłoby nie wspomnieć o kasztanowatej klaczy imieniem Niniwa (Etogram x Niwa/Eukaliptus), która mając zaledwie 146 cm w kłębie potrafi przeskoczyć przeszkody mające nawet 130cm wysokości.

Należy także pamiętać, że poprzez to, iż konie te są stosunkowo drobne i niskie nie nadają się dla cięższych i wysokich jeźdźców.

Zachęcam wszystkich, którzy nie są do końca przekonani co do użytkowości tych koni jako wierzchowców do wybrania się na czempionat klas użytkowych (organizowane w Janowie Podlaskim) lub po prostu popracowania z tymi końmi pod siodłem.


---

Agata Obidowicz



[img]http://img168.imageshack.us/img168/5458/banner2ms6.jpg[/img]



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 13 sierpnia 2009

Sprzęt jeździecki

Kupują byle jakie siodła, derki i inne wyposażenie. Ta pseudo oszczędność nie tylko świadczy o złym guście jeźdźca, ale może być niebezpieczne dla niego. Złe jakościowo lub nieodpowiednio dobrane siodło, może być przyczyną wypadku, nie wspominając o dyskomforcie jazdy.

on horse zdj. fotolia

Sprzęt jeździecki, a bezpieczeństwo


Autorem artykułu jest Andrzej Kowal




W tym artykule chciałby zawrzeć kilka moich przemyśleń i uwag dotyczących jazdy konnej, a ściślej doboru bezpiecznego sprzętu jeździeckiego, który jest niezbędnym ekwipunkiem amatorów hippiki. Czasami bagatelizujemy jego rolę, jest odpowiedzialny za wygodę i bezpieczeństwo podczas jazdy wierzchem.
Być zdrowym lub bogatym, takie jest stare pseudofilozoficzne pytanie. Rezolutni odpowiadają, że i pięknym i bogatym. Poczyniłem taki wstęp, bo zastanawia mnie, że czasami ludzie, których stać i wydają krocie na zakup konia (wszak to atrybut klasy biznesu, podobnie, jak prywatny samolot) nie troszczą się o resztę ekwipunku do jazdy konnej. Kupują byle jakie siodła, derki i inne wyposażenie. Ta pseudo oszczędność nie tylko świadczy o złym guście jeźdźca, ale może być niebezpieczne dla niego. Złe jakościowo lub nieodpowiednio dobrane siodło, może być przyczyną wypadku, nie wspominając o dyskomforcie jazdy. Przecież dla mężczyzny musimy mieć inne, niż dla dziecka. Nie wspominając o anatomicznej różnicy, różnych osób. Dobre firmy przystosowują siodła do tych indywidualnych cech fizycznych. Jak i gdzie zatem dobierać i kupować sprzęt jeździecki ? Można zasięgnąć opinii starych koniarzy, ale tych nie powiązanych z jakąś firmą. Ja polecam poświęcenie kilku chwil (na początek, bo to wciąga) i zaznajomienie się z ofertami zamieszczonymi w internecie. To istna kopalnia wiedzy, tego chyba nikt nie zaneguje. Ale oferty danej firmy, dystrybutora lub hurtownika, zazwyczaj są podobne do siebie, w rodzaju: nasz sprzęt jest najlepszy, najwspanialszy, etc. Osobiście w takim przypadku poszukuję opinii na różnorodnych forach internetowych, w tym przypadku o hippice, sprzęcie do jazdy konnej. Rzecz jasna, trzeba wśród opinii wypośrodkować sobie własną, bo czasami konkurencja specjalnie dezawuuje firmy lub marki z nimi rywalizujące. To są ogólne i uniwersalne zasady dotyczące wszystkich tematów i produktów. Ale w przypadku jazdy konnej szczególnie trzeba zadbać o wysokiej jakości sprzęt, bo podobnie jak hamulce w samochodzie, to może zadecydować o naszym zdrowiu i życiu.
---

Polecam nowy blog



Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 6 sierpnia 2009

Rekreacja na koniu

nakoniu.blogspot.com/
Czasem zdarza Ci się spaść, ale nie załamujesz się tylko wsiadasz i ćwiczysz dalej.

Rekreacja - u hobbysty czy businessmana?
autorem artykułu jest Agata Obidowicz
Bardzo wielu jest ludzi chcących uczyć się jeździć konno, ale nie każdego stać na kupno i utrzymanie własnego wierzchowca. Dlatego właśnie istnieje bardzo dużo szkółek zajmujących się rekreacyjną jazdą konną. I tu przed nowym adeptem sztuki jeździeckiej pojawia się dylemat: którą szkółkę wybrać, czym się kierować przy wyborze, na co zwracać uwagę na pierwszej lekcji jazdy. Wbrew pozorom pytania te nie należą do najłatwiejszych.
Dla niektórych ludzi ważna jest przede wszystkim cena i dogodny dojazd. Ceny w stajniach rekreacyjnych zależą od standardu stajni i odległości od miasta. Jeżeli stajnia ma krytą halę, która daje możliwość jazdy przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych i znajduje się niedaleko miasta z dogodnym i łatwym dojazdem automatycznie cena jest wyższa niż w kameralnej stajni położonej dalej. I tu trzeba sobie zadać kolejne pytanie: czy to jest najważniejsze? Według mnie nie. Zdecydowanie lepiej uczy się jazdy konnej w stajni z przyjazną atmosferą, końmi pełnymi życia i chętnymi do pracy niż w szkółce, gdzie na każdego początkującego patrzy się podejrzliwie, konie są przepracowane i niechętne do współpraca. I tutaj właśnie pojawia się wyraźny podział stajni na te 'dla koni i ludzi' oraz na te 'nastawione na pieniądze'.
Wyobraź sobie teraz drogi czytelniku że znalazłeś w sieci stronę www ładnie położonej stajni, dość blisko Twojego miejsca zamieszkania, z łatwym dojazdem zarówno samochodem jak i miejskimi środkami transportu. Cena jest dość przystępna więc postanawiasz umówić się tam na lekcję jazdy konnej. Przyjeżdżasz do stajni i od progu czekają na Ciebie różne niespodzianki. W stajni jest brudno, samo obejście także nie budzi podziwu. Konie stoją brudne w swoich boksach czy stanowiskach na resztkach słomy lub gołej podłodze. Sprzęt jeździecki jest zaniedbany, wędzidła brudne a zamiast czapraków pod siodła wkłada się stare, brudne, dziurawe koce. Jesteś tam nowy, nikogo nie znasz i nikt nie zna Ciebie, tylko dlaczego każdy z góry jest negatywnie nastawiony? Instruktor przygotowuje dla Ciebie konia, w zasadzie bez słowa, w milczeniu. Wyprowadza ze stajni na ujeżdżalnię. Każe Ci wsiąść, reguluje strzemiona, podciąga popręg, zapina lonżę i zaczyna prowadzić jazdę. Poza Tobą w lekcji uczestniczy kilka innych osób, które mają już jakieś pojęcie i jeździe konnej i jeżdżą samodzielnie (bez lonży) po wyznaczonym placu. Instruktor wydaje im polecenia w czasie gdy koń, na którym siedzisz chodzi beznamiętnie wokół niego. Czasem nauczyciel powie Ci jak usiąść, jak ułożyć rękę i... to wszystko. Minęła godzina, Ty wynudziłeś się po wsze czasy i kompletnie nic nowego się nie nauczyłeś. Zsiadasz z konika, instruktor wsadza na niego kolejną osobę a Ty płacisz należne pieniądze i wracasz do domu. Niemniej jednak wracasz ponownie do tej samej stajni za kilka dni, a tamtą nieszczęsną lekcję zrzucasz na barki swojego braku doświadczenia, albo myślisz, że instruktor miał zły dzień, i to dlatego. Po kilku niestety podobnych jazdach instruktor stwierdza, że umiesz już na tyle dużo, by jeździć z samodzielnie (w zastępie). Cieszysz się, bo wydaje Ci się, że tak więcej się nauczysz. Jednak tak nie jest. Konik idzie ślepo za ogonem stajennego kolegi, a samodzielne wykonanie jakiegokolwiek ćwiczenia kończy się niepowodzeniem. Z całej stajni znasz imiona tylko dwóch, góra trzech wierzchowców. Ciekawe dlaczego? Ano dlatego, że to one głównie cały czas pracują i z nimi głównie masz styczność. A czemu tak jest? Bo są najspokojniejsze i dlatego one głównie są eksploatowane. Czy na nich można się czegoś nauczyć? Można – dosiadu, ułożenia ręki i postawy na koniu. Czy czegoś więcej? Nie, bo koniki te wykonują wszystkie polecenia machinalnie i 'na głos'. Stwierdzasz, że więcej od instruktora, który na jeździe mówi znudzonym głosem jedynie 'a teraz wolta w prawo', 'teraz zmiana kierunku za czołowym', 'teraz ruszcie kłusem' nauczysz się z książek. Kupujesz lub pożyczasz zatem pierwszy lepszy podręcznik jazdy konnej i... oczy Ci się otwierają na wiele spraw. W książce widzisz zdjęcia koników pod jeźdźcami. Każdy konik jest czysty, uszka ma postawione do przodu, na nogach ma ochraniacze, pod siodłem czysty czaprak. Zaczynasz porównywać obrazy z książki z tym co znasz. Konie są chude, podczas jazdy łeb zwisa bezwładnie, uszy są oklapnięte, oczy smutne, chód powolny i niechętny. Zaczynasz się zastanawiać czy aby na pewno wszystko z tą stajnią jest w porządku, próbujesz spojrzeć na to wszystko oczami konia i co widzisz? Noc przestana w stajni na brudnej ściółce, rano trochę owsa albo najtańszej dostępnej na rynku paszy, potem kilka godzin jazdy w kółko na lonży albo ujeżdżalni, potem znów stajnia i jedzenie, potem kolejne godziny pracy i znów stajnia i tak w kółko, od dni, miesięcy, lat... Codziennie ta sama rutyna, i nie ważne, że brak już sił, że nogi są opuchnięte, czasem na odmianę wyjazd w teren, który przeważnie kończy się kulawizną. Słyszysz głos wiecznie niezadowolonego właściciela stajni, który właśnie podjechał nowym samochodem, że konie za mało pracują, że mało zarabiają... Czy po tym co się dowiedziałeś, dalej będziesz chciał uczęszczać na lekcje jazdy konnej do tej stajni? Chyba nie...
A teraz drogi czytelniku wyobraź sobie zupełnie inną sytuację. Jesteś zdegustowany poprzednią stajnią, ale ponieważ dalej chcesz się uczyć jeździć konno postanawiasz znaleźć dla siebie inne miejsce. Dowiadujesz się o stajni, która znajduje się dalej od miasta niż ta Tobie znana a cena jest w miarę porównywalna. Postanawiasz się tam udać i umawiasz się z instruktorem telefonicznie na jazdę. Przyjeżdżasz do stajni. Instruktor pyta się Ciebie o Twoje umiejętności. Zgodnie z prawdą mówisz, że w zasadzie nie wiesz nic... Zabiera Cię zatem do stajni. W środku jest czysto, konie stoją na słomie. Instruktor lub osoba mu pomagająca pokazuje Ci jak podchodzić do konia, jak z nim postępować, jak czyścić (także kopyta), jak zakładać siodło oraz ogłowie. Potem w jego obecności starasz się wykonać te czynności jeszcze raz samodzielnie. Zwracasz uwagę zadbany sprzęt, czyste wędzidła i czapraki pod siodłami. Wyprowadzasz konia na ujeżdżalnię gdzie pod okiem instruktora uczysz się podciągać popręg i regulować długość strzemion. Podczas jazdy wykonujesz różne ćwiczenia i poprawiasz błędy, które Twój nowy nauczyciel Ci pokaże. Zauważasz, że konik idzie zupełnie inaczej, chętnie pracuje i wesoło strzyże uszami. Po jeździe uczysz się rozsiodływać konia, sprawdzasz czy w kopytach nie utkwił jakiś kamień, który może spowodować kulawiznę po czym wypuszczasz konika na pastwisko. Chętnie wracasz do tej stajni następnym razem i decydujesz się właśnie w tym miejscu kontynuować naukę. Z każdym dniem zdobywasz nowe umiejętności. Za każdym razem jeździsz na innym koniku, poznając ich różne charaktery. Kiedy instruktor zauważa, że radzisz sobie na lonży, a Twoja jazda nie robi juz krzywdy koniowi (np. szarpanie za wodze) pozwala Ci uczestniczyć w jazdach samodzielnych. Tym razem także wykonujesz różne ćwiczenia, a jazdy nie są nudne i monotonne także dla koni. Trochę jazdy w zastępie, wolty, wężyki, poprawianie błędów, drągi... Uczysz się samodzielnie panować nad koniem, żeby szedł tam gdzie Ty chcesz, żeby szedł takim tempem o jakie go poprosisz, ale także, żeby był chętny do współpracy. Zawsze jeździsz na innym koniku, a nie wciąż na tym samym. Czasem zdarza Ci się spaść, ale nie załamujesz się tylko wsiadasz i ćwiczysz dalej. Każdy wierzchowiec chodzi po tyle samo godzin. Nie forsuje się wciąż kilku wybranych. W przerwie między jazdami konie wypuszczane są na pastwisko, gdzie mogą zakosztować soczystej trawy, pobrykać i pobawić się ze sobą. To jest bardzo ważne dla konia i dla jego psychiki. Konie są zadbane, wesołe, energiczne, chętne do pracy. Zaprzyjaźniłeś się także z innymi jeźdźcami i razem uczycie się nowych rzeczy oraz wymieniacie się doświadczeniami. Co jakiś czas właściciel lub stajenny robi przegląd całego sprzętu, bo może coś się zepsuło i trzeba kupić nowe, codziennie sprawdza czy z końmi wszystko w porządku, czy są zdrowe, czy chętnie jedzą. Co prawda stajnia ta jest trochę dalej od miejsca Twojego zamieszkania co zwiększa cenę dojazdu, ale przecież możesz przyjechać tutaj rzadziej a skorzystać znacznie więcej za jednym razem, niż skorzystałbyś jeżdżąc nawet codziennie w poprzedniej stajni.
Kiedy sobie wyobraziłeś te dwie sytuacje zastanów się, w której chciałbyś uczestniczyć i w której więcej skorzystasz. Która sytuacja jest bardziej komfortowa zarówno dla Ciebie jak i dla zwierząt. Należy pamiętać, że jazda konna powinna sprawiać przyjemność nie tylko jeźdźcowi ale także koniowi. Standardy opisane w tym artykule wcale nie zależą od zamożności właściciela, ale od tego, czy jest on businessmanem i chce na koniach zarobić czy od tego, że jest on pasjonatem i kocha konie.

--
Agata Obidowicz

Obrazek


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 31 lipca 2009

Araby

nakoniu.blogspot.com/
Najbardziej znany i charakterystyczny jest ród saklavi. Konie te przewyższają pozostałe przede wszystkim pięknem, szlachetnością oraz niezwykle efektownym ruchem.

Konie arabskie - historia rasy
autorem artykułu jest Agata Obidowicz
Konie o pokroju podobnym do współczesnych koni arabskich żyły na Półwyspie Arabskim już 2 000 lat p.n.e. Informacje na ten temat można znaleźć w sztuce oraz przekazach ustnych Beduinów, których życie było od zawsze związane z rumakami pustyni. Arabskie geny zaczęły rozprzestrzeniać się po świecie za czasów Mahometa (VII wiek), kiedy muzułmanie rozpoczęli swoje podboje. Wtedy także hodowla przybrała szerszy zakres i zaczęła rozkwitać. Arabowie przywiązywali dużą wagę do dzielności i pochodzenia koni i tym kierowali się podczas ich krzyżowania. Kult tej rasy doprowadził do fanatyzmu. Konie zostały podzielone na dwie grupy. Pospolite zostały nazwane ‘kadisz’ a elitarne, szlachetne czystej krwi ‘asil’. Do końca XIX wieku przestrzegano aby klacze rasowe były kryte tylko ogierami asil. Na podstawie tak rygorystycznej selekcji utworzonych zostało pięć elitarnych rodów. Są to: seglawi (również saklavi i siglavi), koheil (również koheilan i kuhailan), manaki (również munighi, mu’nig i ma’nag), gili (również dzilfi i dżilfan) oraz piąty, którego nazwy nie ustalono.
Najbardziej znany i charakterystyczny jest ród saklavi. Konie te przewyższają pozostałe przede wszystkim pięknem, szlachetnością oraz niezwykle efektownym ruchem. Saklavi są także zdecydowanie drobniejsze i delikatniejsze od koni z pozostałych linii. Nazwa tego rodu pochodzi od arabskiego słowa saklavi, które oznacza ‘dobrze zbudowany’.
Ród kuhailan uosabia przede wszystkim moc i jędrność. Konie są zdecydowanie mniej eleganckie od saklavi, ale mocniejsze, bardziej wytrwałe w pracy i dobrze zbudowane. Konie po ogierach z tej linii wykazują przewagę na wyścigach oraz w rajdach długodystansowych. Są bardzo szybkie i wytrzymałe.
Kolejna linia hodowlana czyli munighi jest najbardziej znana i rozpowszechniona w północnej części Półwyspu Arabskiego. Konie z tego rodu mają bardzo charakterystyczną budowę. Grzbiet jest wklęsły a głowa ma profil prosty. Kończyny i szyja są stosunkowo długie.
Obecnie w Arabii hodowla koni tej rasy przestała mieć tak ważne i kultowe znaczenie natomiast rozwinęła się w różnych krajach świata. Najbardziej znane stadniny znajdują się w Polsce, Francji, Wielkiej Brytanii, Qatarze oraz USA. W związku z rosnącą popularnością tych koni i zainteresowaniem hodowców w 1970 roku powstała Międzynarodowa Organizacja Hodowli Koni Arabskich (z ang. World Arabian Horse Organization w skrócie WAHO), dla rasy przyjęto określenie ‘czysta krew arabska’ a ustalony symbol to ‘oo’. Przyjęło się także, że imiona koni na tabliczkach nad stanowiskami czy na boksach pisze się kolorem niebieskim.
Hodowla koni czystej krwi arabskiej w Polsce rozpoczęła się na początku XVIII wieku. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku bardzo niewiele pozostało ze słynnych stadnin kresowych. Ceniony przez znawców dorobek polskich hodowli z lat 1778 - 1918 prawie w całości został zniszczony. W maju 1919 roku Zarząd Stadnin Państwowych przejął zrujnowaną doszczętnie stadninę w Janowie Podlaskim i zaczął w niej hodować konie arabskie, dzięki tej decyzji, do dnia dzisiejszego, słowa "czysta krew arabska" kojarzy nam się właśnie z tą miejscowością. Lata 1919 - 1920 upłynęły na skupowaniu przez ZSP koni (zarówno od osób prywatnych jak i stadnin państwowych). Celem nowo założonej stadniny było skupienie najlepszych reproduktorów i klaczy o polskich rodowodach, tak aby hodowla mogła stać się znana ze swoich okazów na całym świecie. Wojna przyniosła stadninie wielkie straty. Podczas ewakuacji stadniny większość koni padła, uciekła lub została rozkradziona. Dzięki tym okazom, które udało się ocalić ponowiono próbę odbudowy stadniny. Od 1947 do 1960 roku konie z Janowskiej stadniny wykorzystano w hodowli w Albigowej, Klemensowie czy w Nowym Dworze. W roku 1961 powróciły do swojej macierzystej stadniny.
Obecnie konie arabskie wyhodowane w Polsce cieszą się popularnością wśród hodowców i miłośników z całego świata.

--
Agata Obidowicz
Obrazek
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 30 lipca 2009

Ośrodki

nakoniu.blogspot.com/
Z dala od miejskiego gwaru można wspaniale wypocząć, a także zrealizować spotkanie biznesowe w miłej atmosferze.


Ośrodki jeździeckie – sposób na relaks, ale także na spotkanie biznesowe

autorem artykułu jest Grzegorz Malinowski
W Polsce już od dłuższego czasu panuje moda na aktywny wypoczynek. Stało się tak, dlatego, ponieważ szerokie grono młodych wykształconych ludzi chce spędzać swój wolny urlopowy czas z pożytkiem dla duszy i dla ciała.
Obecnie nawet krótkie 2 – 3 dniowe urlopy czy wolne weekendy są zagospodarowane w taki sposób, aby było w nich miejsce przede wszystkim na ruch na świeżym powietrzu. Najczęściej wykorzystywane są do tego oferty ośrodków agroturystycznych lub ośrodków jeździeckich.
Ośrodki jeździeckie usytuowane najczęściej w okolicach lasów, to bogactwo płynące z naszej krajowej natury. Stanowi zaproszenie dla miłośników fauny i flory. Mnóstwo niezapomnianych krajobrazów, wspaniałe tereny do spacerów, jazdy konnej, a także na wycieczki rowerowe. Z dala od miejskiego gwaru można wspaniale wypocząć, a także zrealizować spotkanie biznesowe w miłej atmosferze.
Obrazek
Idealny wypoczynek w ciszy, spokoju i miłej domowej atmosferze, to atuty, z których naprawdę warto skorzystać planując urlop, spotkania integracyjne, konferencyjne czy stricte biznesowe.
Polska to kraj o bardzo urozmaiconej przyrodzie, możemy korzystać z dobrodziejstw naszych gór, morza, jezior oraz pięknych lasów. Każdy rejon i każde województwo ma takie urokliwe miejsca na swoim obszarze, a oferty ośrodków jeździeckich i ośrodków agroturystycznych są coraz bogatsze. Naprawdę warto wykorzystać swoją wyobraźnię podczas planowania wypoczynku i spróbować czegoś zupełnie dla nas nowego.

--
Katalogi obiektów konferencyjnych, szkoleniowych
www.e-konferencje.pl / www.konferencyjne.pl
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 28 lipca 2009

W czym na konia?

www.nakoniu.blogspot.com/
Sztyblety to krótkie buty do jazdy konnej, sięgają nieco ponad kostkę. Bardzo dobrze sprawdzają się podczas ciepłych dni, gdyż nie odparzają nogi jeźdźca.

Strój jeźdźca
autorem artykułu jest Agata Obidowicz
Wygoda i bezpieczeństwo podczas jazdy konnej zależy nie tylko od rzędu jeździeckiego, ale także od stroju jeźdźca. Należy wiedzieć, że podczas upadku z konia, na urazy najbardziej narażona jest głowa. W związku z tym należy ją należycie chronić.
* Kask posiadający atest zapewnia największą pewność i bezpieczeństwo. Co prawda nie wygląda on zbyt gustownie, ale przecież nie o wygląd tu chodzi. Solidny kask ma grubą skorupę wyścieloną od wewnątrz pianką lub innym materiałem amortyzującym i pochłaniającym pot. Z zewnątrz może być pokryty zamszem, welurem, aksamitem lub jedwabiem. Daszek osłaniający przed słońcem powinien być wykonany z miękkiego, elastycznego tworzywa. Podczas upadku zapobiega to złamaniu nosa, które może być spowodowane sztywnym i twardym daszkiem. Szczególnie ważne jest mocowanie kasku, które musi być solidne i mocne. Powinno też dawać możliwość regulacji. Można także kupić kask posiadający także możliwość regulacji w obwodzie głowy (podobne jakie występuje w kaskach rowerowych czy wspinaczkowych). Niektóre modele posiadają dodatkowe wzmocnienie pod postacią tytanowej wstawki. Ważne są również wywietrzniki, które umożliwiają obieg powietrza i wentylację głowy podczas jazdy. Po upadku, podczas którego silnie uderzyło się głową należy wymienić kask, nawet jeśli nie widać na nim uszkodzeń.
* Toczek jest zdecydowanie najpowszechniej używany, jednak nie zabezpiecza on głowy tak dobrze jak kask. Jego mocowanie jest bardzo podobne jak w kaskach. Jest znacznie cieńszy i delikatniejszy w budowie co sprzyja pęknięciom podczas upadków. Najczęściej pokryty jest czarnym welurem lub aksamitem.
Wszelkie inne nakrycia głowy, takie jak np. czapka z daszkiem, kapelusz kowbojski, noszone podczas jazdy nie stanowią żadnej ochrony podczas ewentualnego upadku zatem nie powinny być używane.
Spodnie do jazdy konnej lub bryczesy są kolejnym, ważnym elementem stroju jeźdźca. Przede wszystkim powinny mieć płaskie szwy po wewnętrznej stronie nóg, co zapobiegnie otarciom. Bryczesy posiadają dodatkowo specjalne wstawki z materiału lub skóry zwane lejami, które chronią nogi jeźdźca. Duża elastyczność i dopasowanie do ciała znacznie poprawia komfort jazdy i nie ogranicza ruchów. Aby uniknąć odparzeniom podczas długotrwałej jazdy należy zwrócić na materiał z jakiego są wykonane. Powinien być oddychający i łatwo przepuszczający powietrze (np. bawełna).
Odpowiednie buty są także niezbędnym atrybutem jeźdźca. Zapewniają nie tylko wygodę podczas jazdy, ale również bezpieczeństwo. Nie wolno jeździć konno w adidasach lub tym bardziej glanach, ani żadnych innych butach które mają szeroki czubek, duży język czy protektor, gdyż podczas upadku noga może utknąć w strzemieniu co jest niezwykle niebezpieczne. Do jazdy konnej nie nadają się też wszelkie buty na obcasie (można zrobić krzywdę zarówno sobie jak i koniowi).
* Sztyblety to krótkie buty do jazdy konnej, sięgają nieco ponad kostkę. Bardzo dobrze sprawdzają się podczas ciepłych dni, gdyż nie odparzają nogi jeźdźca. Wykonane najczęściej ze skóry lub gumy. Sztyblety są wsuwane albo wiązane. Najczęściej buty te zestawia się z czapsami (jest to najprostsze i najbardziej uniwersalne połączenie). Zamiast czapsów można też stosować do nich podkolanówki jeździeckie.
* Czapsy (sztylpy) są to ochraniacze chroniące łydkę przed obtarciem przez puślisko. Wykonane są najczęściej z zamszu lub ze skóry, zapinane z tyłu na zamek. Dużym ich plusem jest ze można je łączyć z różnymi butami (które mają płaską podeszwę i wąski nosek). Występują w wielu rozmiarach więc każdy na pewno znajdzie odpowiednie dla siebie. Przy wyborze czapsów należy znać ich wysokość (długość od zgięcia pod kolanem do punktu, który znajduje się w środku linii od pięty do ziemi, ten pomiar najlepiej robić na siedząco),oraz obwód łydki (należy mierzyć w najgrubszym miejscu łydki dość ciasno ale tak aby między centymetrem krawieckim a łydką zmieścił się ciasno jeden palec) W sklepie dla pewności dobrania odpowiedniego można podać jeszcze wzrost, wtedy mamy gwarancje dobrego zakupu, który zapewni nam wygodę podczas jazdy. Dobrze dopasowane czapsy nie będą się ześlizgiwać, obracać czy rozpinać więc nie będą zakłócać spokojnej nauki jazdy.
* Oficerki są to wysokie buty do jazdy konnej, sięgają aż do kolana (tj. czapsy + sztyblety tylko w całości), tak jak powyższe buty wykonane są zazwyczaj ze skóry lub gumy. Doskonale sprawdzają się podczas chłodniejszych dni (jesień, wiosna).
* Termobuty to zimowe buty do jazdy konnej o dość specyficznym wyglądzie. Są bardzo ciepłe, wykonane z nieprzemakalnego materiału zwykle ze skórzaną wstawką w okolicy łydki. Zapinane na rzepy. Jeżdżąc w zimie w takich butach nie musimy się martwić czy zmarzną nam nogi.
* Kowbojki stosowane są zwykle podczas jazdy w stylu west. Zrobione na podobieństwo butów dawnych kowbojów. Posiadają obcas i wąski czubek. Cholewka na górze nieco szersza. Wykonane głównie ze skóry. Posiadają różnorakie zdobienia.
Dużym plusem butów wykonanych z gumy jest łatwość ich utrzymania. Podczas tak zwanej "ciapy" wystarczy je przepłukać wodą aby były czyste, nie wymagają zabiegów konserwacyjnych takich jak pastowanie czy natłuszczanie. Jednak buty skórzane są cieplejsze, bardziej trwałe i lepiej oddychają.
Bluza, bluzka czy kurtka noszona w czasie jazdy konnej powinna być dopasowana do ciała. Pozwala to na większą wygodę. Ponadto szerokie, szeleszczące kurki mogą powodować nerwowość czy nawet płoszenie się konia co zarazem może doprowadzić do upadku. Dodatkowo na wierzch można założyć specjalną kamizelkę ochronną, która znakomicie zabezpiecza przed wszelkimi urazami.
Rękawiczki posiadające specjalne wzmocnienia w miejscu, w którym przez dłoń przechodzą wodze zabezpieczają skórę rąk przed otarciami. Mogą być wykonane z cienkiej bawełny (na lato), ze skóry (na jesień lub wiosnę) czy z polaru (na zimę).
Jeśli chcesz startować w zawodach to koniecznie zaopatrz się w białe lub kremowe bryczesy, marynarkę lub frak (najlepiej w ciemnym kolorze np. czarnym lub granatowym), koszulę oraz plastron lub krawat. Odpowiedni strój (zarówno na treningu, w terenie czy na zawodach) zapewnia komfort jazdy nie tylko tobie, ale także koniowi, gdyż nie ogranicza twoich ruchów i zapewnia dobry, precyzyjny i pewny kontakt z wierzchowcem.

--
Agata Obidowicz
Obrazek


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 27 lipca 2009

Araby

Konie arabskie mogą być prezentowane przez swoich właścicieli na licznych pokazach i czempionatach. W Polsce organizowanych jest sporo imprez tego typu, a są to między innymi Czempionat Polski
Konie arabskie - pokazy
autorem artykułu jest Agata Obidowicz
Konie arabskie mogą być prezentowane przez swoich właścicieli na licznych pokazach i czempionatach. W Polsce organizowanych jest sporo imprez tego typu, a są to między innymi Czempionat Polski (organizowany przez stadninę w Janowie Podlaskim), Wiosenny Czempionat Młodzieżowy (organizowany w SO Białka) i Jesienny Pokaz Koni Arabskich Czystej Krwi (organizowany w SK Janów Podlaski). W konkursach mogą brać udział wyłącznie konie czystej krwi arabskiej, zarejestrowane w Polskiej Księdze Stadnej Koni Arabskich Czystej Krwi (PASB), posiadające aktualne szczepienia, udokumentowane w paszporcie. Pokazywane są na ringu, w ręku, w pozycji stojącej, stępie i kłusie, w kilku klasach. Najczęściej są to:
* klacze roczne;

* klacze dwuletnie;

* klacze 4–6-letnie;

* klacze 7–10-letnie;

* klacze 11-letnie i starsze;

* ogiery roczne;

* ogiery 4–8-letnie;

* ogiery 9-letnie i starsze.

Jeżeli w klasach znajduje się dużo koni, mogą być one podzielone dodatkowo na grupy (A, B). Konie oceniane są przez trzech sędziów, którzy nie mogą się porozumiewać między sobą podczas przyznawania punktów. Skala ocen jest dwudziestostopniowa, a punkty przyznawane są za typ, głowę i szyję, kłodę, nogi oraz ruch. Na ocenę ostateczną składa się średnia punktów przyznanych przez trzech sędziów. W przypadku jednakowej oceny – o wyższym miejscu decyduje większa liczba punktów przyznanych za typ. Jeśli te oceny także są jednakowe, decydująca będzie ocena za ruch. W przypadku identycznej punktacji za ruch, decyzję podejmuję sędzia rozjemczy lub rezerwowy.
W pierwszym etapie wybierane są konie najładniejsze w danej grupie/klasie. Te, które zajęły pierwsze i drugie miejsce, automatycznie kwalifikują się do Czempionatu, w którym muszą wziąć udział. Nieobecność musi być usprawiedliwiona przez lekarza weterynarii. W innym przypadku powoduje dyskwalifikację oraz zawieszenie konia w uczestnictwie w pokazach na okres roku od daty jego ogłoszenia.
Osoba pokazująca konia musi być schludnie ubrana, może używać ubioru obowiązującego w jej kraju. Ubiory nie mogą posiadać elementów informujących o pochodzeniu prezentowanego konia. Może posiadać bacik prezenterski, na końcu którego mogą znajdywać się kolorowe frędzelki służące do przykuwania uwagi konia. Nie wolno mu jednak stosować tego bata do bicia konia lub nadmiernego straszenia go. Tego typu postępowanie jest karalne – zarówno podczas przebiegu pokazu, jak i na terenie pokazu, w stajniach oraz na ringu przygotowawczym.
Ogiery do lat trzech oraz klacze pokazywane są na zwykłych tranzelkach (prezenterkach). Ogiery powyżej trzeciego roku życia muszą mieć założone specjalne tranzelki wędzidłowe. Prezenterki wykonane są najczęściej ze skóry szytej „na okrągło”, mogą posiadać dodatkowe zdobienia, ale przede wszystkim muszą być wygodne dla konia oraz bezpieczne.
Przygotowanie konia do pokazu powinno zacząć się już około dwóch miesięcy przed pokazem. Taki koń powinien przede wszystkim zostać wyłączony z grupy i chodzić na pastwisko samodzielnie. Uniknie się przez to ran i zadrapań powstałych na skutek kopnięć i ugryzień, które często pojawiają się u koni wypuszczanych na łąki w dużych stadach. Jeśli koń był trzymany w biegalni (duża stajnia, w której nie ma boksów ani stanowisk, a konie nie są w żaden sposób przywiązane), koniecznie należy go przenieść do boksu.
Aby koń ładnie się zaprezentował i przykuwał oko, musi mieć ładną, zadbaną i lśniącą sierść. Żeby uzyskać pożądany efekt, do paszy można dodatkowo dolewać oleju roślinnego oraz wbijać jajko. Pozytywnie na wygląd sierści wpływa także częste czyszczenie. Do tego celu najlepiej stosować szczotkę włosianą i gumową.
Koń musi mieć także dobrą kondycję i prawidłowo rozwinięte mięśnie, dlatego trenuje się go codziennie na lonży około 30 minut (należy pamiętać o zmianach kierunku). Jako że araby pokazywane są tylko w dwóch chodach (stępie i kłusie) oraz na stój, to podczas treningu, powinny poruszać się tylko nimi. Należy unikać zagalopowania. Tempo w kłusie powinno być energiczne, rytmiczne, żwawe i jednolite. Koniom, które mają zbyt grubą szyję, na czas lonżowania można zakładać specjalne kołnierze wypacające, które wspomagają spalanie tkanki tłuszczowej.
Poza treningiem na lonży bardzo ważne jest ćwiczenie z koniem poruszania się na prezenterce, prawidłowego ustawienia w pozycji stojącej oraz tzw. oddawania głowy i szyi. Konie arabskie mają tendencje do wyciągania głowy w kierunku czegoś, co bardzo je interesuje. Cecha ta została wykorzystana podczas pokazów. Pozwala na ładne zaprezentowanie konia oraz ułatwia ocenę budowy jego głowy i szyi. Wbrew pozorom nauczenie konia tego elementu jest dosyć trudne. Znacznie trudniej jest do prawidłowego ustawienia głowy dołożyć prawidłowe ustawienie kończyn i zadu. Nogi przednie powinny być ustawione pod kątem prostym do ciała konia, natomiast zadnie mogą zostać trochę z tyłu. Ten sposób ustawienia tylnych nóg często stosowany jest u koni, które mają za bardzo ścięty zad, i pozawala troszkę zatuszować tą wadę. Arab, który prawidłowo porusza się kłusem na prezenterce, ma bardzo charakterystyczny, wydajny chód z tzw. fazą zawieszenia. Tak poruszający się koń wygląda, jakby zawisał na chwilę w powietrzu. Charakterystyczne dla koni tej rasy jest także wysokie odstawienie ogona (tzw. arabski bukiet), które można osiągnąć w momencie, w którym koń się nakręci (mówiąc potocznie – nabuzuje). Efekt ten wywoływany jest często samą atmosferą pokazu, która jest dla konia czymś nowym i nieznanym. Dodatkowo wpływa na to wiele innych czynników, takich jak nieznane miejsce, obce konie, wrzawa czy głośna muzyka. Szkolenia w pokazywaniu koni arabskich organizuje Stadnina Koni Janów Podlaski.
W dniu pokazu koniecznie trzeba konia dokładnie wykąpać. Można do tego celu zastosować szampon nabłyszczający i zmiękczający sierść, który dodatkowo nada jej ładny, zdrowy wyglądu. W przypadku konia siwego w wysuszony ogon i grzywę można dodatkowo wetrzeć kredę lub posłużyć się specjalnym preparatem w sprayu dla siwków. Sierść można także spryskać sprayem nabłyszczającym. Aby ładniej podkreślić szyję lub wizualnie ją wyszczuplić, można obciąć koniowi grzywę na całej długości potylicy. Dla podkreślenia i optycznego powiększenia oczu smaruje się ich okolicę oliwką. Niektórzy golą koniom okolicę oczu, ale regulamin tego zabrania (podobnie jak golenia wnętrza małżowin usznych). Chrapy także smaruje się oliwką, aby podkreślić szlachetność zwierzęcia. Kopyta powinny być zadbane i nasmarowane balsamem nabłyszczającym. Należy pamiętać, że koniom arabskim nie zaplata się ani ogona, ani grzywy! Tranzelka, w której ma być prezentowany koń, także powinna być czysta i zadbana.
Przed wejściem na ring konie z każdej klasy i grupy gromadzą się wraz ze swoimi prezenterami na ringu przygotowawczym (na 10 minut przed pokazem), gdzie sprawdzana jest obecność oraz gdzie można jeszcze poćwiczyć przed samym pokazem. Para, która się spóźni, zostaje automatycznie zdyskwalifikowana. Po sprawdzeniu obecności wszystkie konie prezentowane są wspólnie na arenie pokazowej. Jest to tzw. wstępne obejście ringu. Konie wywoływane są na pokaz według daty urodzenia (od najmłodszego do najstarszego w danej grupie). Na początku prezenter proszony jest o pokazanie kłusa, następnie o przejście paru kroków stępem i o zaprezentowanie konia w pozycji stojącej. Później sędziowie znów proszą o zakłusowanie oraz zatrzymanie się. Dodatkowo podczas pokazu mogą poprosić prezentera o podniesienie którejś nogi konia lub pokazanie jego zębów. Po zejściu jednego konia z ringu proszony jest następny. Punkty pokazywane są przez hostessy podczas występu kolejnego konia z danej grupy, dzięki czemu prezenter dokładnie może zapoznać się ze swoją punktacją. Po zakończeniu pokazów należy pamiętać o tym, żeby zmyć z konia makijaż. Jeśli nieplanowane są dalsze występy, zwierzę może spokojnie wrócić do stada.

--
Agata Obidowicz
Obrazek


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 24 lipca 2009

Ułożenie nóg podczas jazdy konnej

Nogi jeźdźca
autorem artykułu jest Agata Obidowicz
W tym artykule zajmiemy się prawidłowym układem i pracą nóg podczas jazdy oraz ich synchronizacją z rękami. Na wstępie musisz wiedzieć, że dosiad i nogi są podstawowymi pomocami używanymi podczas jazdy do komunikowania się z koniem.
Na początku omówię ustawienie nóg pozycji „stój”. Największy wpływ na układ nóg w siodle mają strzemiona i długość puślisk, dlatego warto dobrze je dopasować. Pierwszej regulacji dokonuje się z ziemi. Aby w miarę dobrze ocenić odpowiednią długość puślisk, należy przyłożyć dłoń zwiniętą w pięść przy zamku puśliska pod tybinką małą siodła i dopasować je do długości wyciągniętej ręki tak, aby strzemię znajdowało się pod pachą. Jest to jednak mało dokładny sposób dopasowywania, dlatego dokładną regulację przeprowadza się z siodła. Strzemiona są prawidłowo dopasowane, jeśli puszczone luźno wiszą dokładnie na wysokości kostki, a żeby wsadzić stopę w strzemię, musisz jedynie unieść palce stóp. Jeśli nie jesteś pewny, czy dobrze dokonałeś regulacji, poproś o pomoc osobę, która się na tym zna. Do nauki jazdy najlepiej jest dopasować strzemiona tak, jak opisałam to powyżej. Do skoków należy je skrócić o dziurkę lub dwie (daje to amortyzację i elastyczność), a do treningów ujeżdżenia wydłużyć (umożliwia najbardziej skuteczne działanie łydką). Należy pamiętać też o prawidłowym ułożeniu puślisk. Paski powinny być zawsze przekręcone do zewnątrz. Unikniesz dzięki temu obtarć. Jeśli posiadasz strzemiona ze skośnymi gumkami, to pamiętaj, że część, w której guma jest wyżej, musi być zwrócona do zewnątrz. Stopa (jej najszerszy punkt) powinna spoczywać w środku strzemienia, pięta powinna być skierowana w dół i w niej powinien być umiejscowiony środek ciężkości, natomiast czubki palców powinny być ułożone równolegle w stosunku do ciała konia, ewentualnie skierowane minimalnie na zewnątrz. Takie ustawienie daje pewne oparcie, stabilizuje sylwetkę oraz zapobiega wypadaniu strzemion podczas jazdy. Kolana i uda muszą przylegać do siodła i dawać stabilizację. To te części ciała odpowiedzialne są za utrzymanie równowagi na koniu. Łydki powinny leżeć tuż za popręgiem, a ich mięśnie powinny być rozluźnione. W prawidłowym dosiadzie zachowane są dwie pionowe linie proste, prostopadłe do podłoża. Jedna biegnie od barku przez łokieć i biodro do pięty jeźdźca, a druga łączy kolano z palcami stóp. Ważną informacją jest też fakt, że jeździec powinien siedzieć w najgłębszym punkcie siodła.
Najczęściej popełnianym błędem w dosiadzie jest tzw. dosiad fotelowy, w którym jeździec siedzi zbyt blisko przedniego łęku siodła. W tej pozycji środek ciężkości przeniesiony jest z pięty na biodra, a przesunięte do przodu łydki przestają być użyteczne i pomocne. Innym błędem jest pochylenie całej sylwetki do przodu i przesunięcie łydek za bardzo do tyłu. Pozycja taka nie pozwala utrzymać stabilnej równowagi, powoduje nieprawidłowe reakcje konia oraz sprzyja gubieniu strzemion. Kolejnym błędem jest odchylanie kolan i ud od siodła. Takie ustawienie nóg znacznie utrudnia złapanie równowagi oraz powoduje usztywnienie sylwetki, niewygodne zarówno dla jeźdźca, jak i dla konia. Pamiętaj także, żeby za wszelką cenę nie starać się ściskać konia kolanami. One mają tylko luźno przylegać do siodła i w razie czego służyć do złapania równowagi. Często mówi się także, że prawidłowy układ stóp to skierowanie palców do konia. Jest to jednak błędne, gdyż taki układ uniemożliwia prawidłowe użycie łydki.
Aby prawidłowo ruszyć ze „stój” do stępa, należy rozluźnić nieco kolana i wzmocnić nacisk łydki. Zaraz po tych czynnościach należy minimalnie oddać koniowi wodze (wyciągnąć lekko ręce w przód). Tego rodzaju zachowanie zachęca wierzchowca do ruchu na przód. Kiedy koń ruszy, wróć do takiej pozycji, jaką miałeś w pozycji „stój”. Rozluźnij nacisk łydki, nogi trzymaj nieruchomo i swobodnie, ale cały czas utrzymuj kontakt z bokami konia za pomocą łydek. Aby ponownie się zatrzymać, należy ponownie ścisnąć boki konia, ale tym razem bez oddawania wodzy. Dodatkowo możesz ścisnąć konia mocniej kolanami (blokuje to ruch łopatki i zachęca do zatrzymania). Kiedy koń stanie, ponownie rozluźnij nacisk nóg. Podobnie jest z przejściami do i z kłusa. W galopie sprawa trochę się komplikuje. Poprawnie galopujący koń każdą fazę kroków zaczyna od nogi wewnętrznej. Zatem jeśli galopuje w prawo, to w pierwszej kolejności wysuwa prawą przednią nogę. Jeżeli natomiast galopuje w lewo, to prowadząca jest lewa przednia noga. Aby poprawnie zagalopować, należy przede wszystkim głęboko usiąść w siodle i zachęcić konia do energicznego ruchu naprzód (nie wolno pozwolić na zbytnie rozpędzanie się w kłusie). Lewą (wewnętrzną) nogę należy przyłożyć do popręgu, a prawą (zewnętrzną) przesunąć troszkę do tyłu. Zewnętrzna wodza powinna być zamknięta, a wewnętrzna otwarta (odsunięta od szyi konia). Takie ustawienie zachęca konia do prawidłowego wygięcia i zagalopowania na odpowiednią nogę. Aby poprawnie zagalopować w prawą stronę, należy wykonać te same czynności, tylko odwrotnie. Żeby zachęcić konia do ruchu naprzód, oddajemy także minimalnie ręce do przodu. Kiedy koń poprawnie zagalopuje, należy trochę rozluźnić kontakt, jednak pozostawić nogi w tym samym układzie (jeśli galopujemy po okręgu). Jeśli wyjedziemy z zakrętu na prostą, nogi powinny wrócić do zwykłej pozycji (żadna nie powinna być cofnięta). Żeby powrócić do kłusa, należy usiąść głęboko w siodle, wzmocnić nacisk łydek, a zarazem wstrzymywać dalszy ruch na przód za pomocą wodzy. Pomocne może być także mocniejsze ściśnięcie kolanami.
W poszczególnych chodach można pracować także nad zebraniem i wyciągnięciem. Zebranie charakteryzuje się wysoką, krótką i sprężystą akcją nóg konia. Aby to osiągnąć, należy popędzać konia łydkami, zarazem nie pozwalając mu przyspieszyć (nie oddajemy wodzy). Dobrze zebrany koń ma zaokrągloną sylwetkę, a tylne nogi mocno podstawia pod tułów. Pożądany wynik zdecydowanie najłatwiej jest osiągnąć w kłusie, ale tylko wtedy, gdy potrafimy stabilnie siedzieć w siodle i prawidłowo korzystać ze wszystkich pomocy. Wyciągnięcie chodu charakteryzuje się długą, energiczną i wydajną akcją bez zbytniego przyspieszania. Aby to osiągnąć, należy zachęcać konia łydkami do aktywniejszego ruchu, ale nie blokować ruchu za pomocą wodzy. Należy natomiast kontrolować prędkość (koń nie może się za bardzo rozpędzać) oraz nie pozwolić mu przejść do szybszego chodu.
Pracę nad poszczególnymi chodami najlepiej ćwiczyć pod okiem osoby, która się na tym zna i na bieżąco będzie poprawiać Twoje błędy. Będzie to korzystniejsze zarówno dla Ciebie, jak i dla konia. Jeśli będziesz wydawać mu prawidłowe polecenia, zdecydowanie szybciej się nauczy na nie reagować niż w przypadku wysyłania błędnych sygnałów.

--
Agata Obidowicz
Obrazek


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 23 lipca 2009

Ułożenie rąk podczas jazdy konnej

Ręce jeźdźca
autorem artykułu jest Agata Obidowicz
Sporo początkujących, jak i średnio zaawansowanych jeźdźców ma problem z odpowiednim ułożeniem rąk w czasie jazdy i zgraniem ich ruchów z ruchami konia. W tym artykule postaram się opisać pracę rąk podczas jazdy konnej w trzech podstawowych chodach.
Najważniejszą rzeczą, jaką powinien uświadomić sobie jeździec, jest fakt, że jego ręce są połączone poprzez wodze bezpośrednio z pyskiem konia, który odczuwa każdy ruch wędzidła. Pysk konia jest delikatny, dlatego z wodzy należy korzystać tak, żeby nie wyrządzić mu krzywdy.
Podczas jazdy na wprost oraz w pozycji „stój” obie dłonie powinny być trzymane na tej samej wysokości, kilka centymetrów nad kłębem. Główną zasadą w prawidłowym trzymaniu wodzy jest fakt, iż linia łącząca wędzidło, biegnąca przez twoje dłonie aż do przedramienia, powinna być linią prostą. Taki układ jest bez wątpienia najbardziej komfortowy dla konia. Jeźdźcowi natomiast umożliwia stały, miękki, pewny i elastyczny kontakt z pyskiem konia. We wszystkich chodach jeździec powinien utrzymywać taki sam kontakt. W momencie jego utarty koń przestaje reagować na wszelkie sygnały zadawane innymi pomocami (łydka, bacik), idzie rozwleczony i ospały. Utrzymanie miękkiego kontaktu i odpowiednia praca łydkami sprawia, że koń chętnie, swobodnie, aktywnie i energicznie idzie na przód, a jego tylne nogi podstawione są pod tułów.
We wszystkich chodach niezwykle ważne jest podążanie za ruchami głowy i szyi konia. Jest to możliwe tylko wówczas, gdy ręce są prawidłowo ustawione, a ramiona i dłonie – elastyczne i rozluźnione. Musimy zatem pamiętać o zachowywaniu linii prostej od wędzidła do łokci. W momencie, w którym pozwalasz koniowi na całkowite opuszczenie głowy i szyi, np. podczas odpoczynku, także musisz zachować linię prostą, gdyż tylko taka postawa pozwoli na maksymalne odprężenie. W tym wypadku opuść ręce trochę w dół i wyciągnij do przodu. Jeśli koń idzie zganaszowany (we wszystkich trzech chodach), a głowę ma wysoko ustawioną – aby zachować linię prostą, należy unieść ręce nieco wyżej nad kłąb. Załamanie tej linii w każdym przypadku, a szczególnie podczas przejść z szybszego do wolniejszego chodu, powoduje utratę równowagi konia, gorszy i zdecydowanie mniej komfortowy kontakt z pyskiem, usztywnienie, w niektórych przypadkach rzucanie głową i szyją oraz odmowę wykonania polecenia. Podczas przechodzenia z wolniejszego chodu do szybszego należy minimalnie wysunąć ręce do przodu. Powoduje to lekkie rozluźnienie kontaktu z pyskiem i zachęca konia do przyspieszenia.
Utrzymanie właściwego kontaktu w kłusie jest znacznie trudniejsze niż w pozostałych chodach. Aby nauczyć się podążania za ruchami głowy konia w tym chodzie, trzeba umieć dobrze trzymać równowagę w siodle i nie traktować wodzy jako asekuracji. Zdecydowanie łatwiej jest utrzymać prawidłową linię w kłusie ćwiczebnym. W czasie, gdy koń lekko wyciąga głowę do przodu, nasze ręce muszą podążać za tym ruchem, wysuwając się do przodu. Kiedy koń cofa głowę, ręce muszą przesunąć się minimalnie do tyłu. Ruchy te wymagają niezwykłej dokładności i precyzji, a dla przypadkowego obserwatora są praktycznie niedostrzegalne. W kłusie anglezowanym ręce muszą podążać za koniem tak samo jak w wysiadywanym i pozostawać na swoim miejscu, mimo że cała sylwetka jeźdźca podnosi się z siodła w rytm chodu konia. Aby to osiągnąć, musisz mieć rozluźnione i elastyczne ramiona. W przeciwnym przypadku bardzo trudno jest się tego nauczyć. Początkowo naukę prawidłowego użycia wodzy można prowadzić na lonży. Wtedy można skupić się wyłącznie na ruchach konia i naszych rąk. Dopiero gdy poczujemy się pewnie, możemy zacząć dołączać do tego inne elementy, takie jak np. praca nóg czy samego dosiadu.
Podążanie za koniem w galopie jest łatwiejsze niż w kłusie, ponieważ prawidłowo idący koń porusza głową i szyją bardzo płynnie i bez pośpiechu, ruchy te są łatwe do wyczucia, co bezsprzecznie ułatwia jeźdźcowi odpowiednie ustawienie rąk.
Podczas ruchu po okręgu (wolta, półwolta lub wyjeżdżanie narożnika) ustawienie rąk trochę się zmienia. Ręka zewnętrzna jest ustawiona troszkę wyżej, a wodza przysunięta jest do szyi konia (jest zamknięta). Ręka wewnętrzna natomiast znajduje się troszkę niżej, a wodza jest odsunięta od szyi (otwarta). Mimo takiego ustawienia cały czas należy pamiętać o zachowaniu linii prostej. Prawidłowe wygięcie jeździec uzyskuje w momencie, gdy bez zmieniania postawy własnego ciała może zobaczyć wewnętrzne oko i nozdrze konia. Kiedy koń wykręca samą głowę bez wygięcia szyi, koniecznie wzmocnij kontakt na zewnętrznej wodzy. Natomiast gdy koń prawidłowo wygina szyję, ale jego ciało jest wyprostowane, należy wzmocnić działanie łydek.

--
Agata Obidowicz
Obrazek


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 22 lipca 2009

Hubertus

Hubertus - dopaść lisa
autorem artykułu jest Agata Obidowicz
Pobierz oryginalny załącznik.
Hubertus – dopaść lisa
Co prawda sezon hubertusów już zdecydowanie dobiegł końca, ale ja dopiero teraz po nim ochłonęłam na tyle, żeby opisać to niesamowite wydarzenie organizowane na zakończenie sezonu jeździeckiego.
Jednych ludzi śmieszył, a innych dziwił fakt, że osoba jeżdżąca konno 14 lat nigdy nie startowała w biegu św. Huberta. W sumie sama nie wiem, dlaczego tak właśnie było. W stajniach, w których jeździłam, w ten dzień poza gonitwą organizowane były także inne konkurencje, takie jak ujeżdżenie, skoki przez przeszkody czy konkurs tatarski (tor przeszkód na czas). Ja zawsze wybierałam ujeżdżenie i tatarskie. Nigdy nawet nie pomyślałam o pogoni za lisem i o tym, jaka z tym wiąże się fantastyczna zabawa. W tym roku postanowiłam jednak wziąć udział w klasycznym hubertusie. Byłam niesamowicie przejęta tym faktem. Już na dwa tygodnie przed zawodami zawiozłam sobie do stajni białe owijki i czaprak, zastanawiałam się, czy swojemu koniowi zapleść koreczki, warkoczyki czy siateczkę na grzywie, a może wcale nic nie zaplatać, czy robić kłosa na ogonie, czy może zostawić puszczony luźno. To wszystko spędzało mi sen z powiek każdej nocy – aż do tego sądnego dnia. Gonitwa była zaplanowana na godzinę 14.00, ale ja w stajni byłam już o 8.00 rano. Przecież musiałam się przygotować, mimo że praktycznie wszystko miałam gotowe :). Ale chyba nie tylko ja byłam taka podekscytowana. W stajni był ruch od samego rana. Każdy coś czyścił, sprawdzał, polerował, a wszyscy razem lamentowaliśmy, że na pewno nie zdążymy ze wszystkim na czas. Konia czyściłam i przygotowywałam przez trzy godziny, ciągle wahając się, jak go uczesać. Podziwiam go, bo był niezwykle wytrwały i wyrozumiały. Dzielnie znosił wszelkie zabiegi pielęgnacyjne, zarówno te niezbędne, jak i kompletnie niepotrzebne. W końcu po długotrwałych dyskusjach z samą sobą zdecydowałam, że jednak grzywy nie zaplatam całej. Jeden mały warkoczyk z białą gumeczką wystarczy. Na ogonie zrobiłam kłosa. Powoli zaczynała się zbliżać „godzina zero”. Ja byłam coraz bardziej podekscytowana, a konik coraz bardziej tracił cierpliwość, zastanawiając się, ile można stać w bezruchu i o co w ogóle mi chodzi. I tak oto pojawił się kolejny dylemat. Czy najpierw się przebrać w odświętne białe bryczesy, bluzkę z kołnierzykiem i czarny polar (na marynarkę było niestety za zimno), a potem siodłać konia, ryzykując ubrudzenie (o co w moim przypadku bardzo łatwo), czy może najpierw osiodłać konia, a potem iść się przebrać? Tylko że osiodłany konik sam zostać nie może, a przywiązany w stajni się ubrudzi… I na tych rozważaniach zeszła mi kolejna cenna godzina. W końcu zdecydowałam, że osiodłam konika, ktoś mi go popilnuje, a w tym czasie ja się pójdę przebrać. Jak pomyślałam, tak też zrobiłam. Zwarta i gotowa wsiadłam na konia i wszyscy razem wyruszyliśmy do miejsca, w którym miał się odbyć hubertus. Była to duża łąka, a na niej już rozgrzewały się inne konie wraz ze swoimi jeźdźcami – w tym także „lis”… Obiekt marzeń każdego jeźdźca tego dnia. Wszyscy wyglądali pięknie, odświętnie i elegancko. Mój konik chyba też wczuł się w klimat całej imprezy, wyrażając to wesołym brykaniem i nadmierną chęcią do ekstremalnie szybkich galopów. Dopiero podczas rozprężania się przypomniałam sobie, że ja kompletnie nic nie wiem o zasadach, na jakich rozgrywane są gonitwy – poza tym, że kto złapie lisa, ten wygrywa. Trzeba się było zatem dopytać. I dowiedziałam się, że nie wolno zajeżdżać drogi innym koniom, że trzeba jeździć rozważnie, uważać na innych i siebie… i że są trzy „nory”. Ale co to są nory? Żeby nie wydać się zbyt kłopotliwą i dociekliwą, z tym pytaniem postanowiłam podjechać do kogoś innego. Zdobyłam kolejną porcję wiedzy. „Norę” zgłasza lis, kiedy czuje się zagrożony, czyli kiedy wydaje mu się, że zaraz zostanie złapany. Może oznajmić to podniesieniem ręki albo ustalonym wcześniej okrzykiem. Po zgłoszeniu trzeciej „nory” zaczyna się prawdziwa zabawa… Z samej gonitwy niewiele pamiętam :). Niemniej jednak prawie miałam lisią kitę w ręce. W zasadzie praktycznie musnęłam ją palcami, kiedy nagle, pod kątem prostym, wjechała we mnie koleżanka… Bo to wszystko tak naprawdę zupełnie inaczej wygląda z pozycji jeźdźca niż z pozycji obserwatora. Bardzo ciężko jeździ się w pełnym galopie, w grupie koni, które się nie znają. Każdy obija się o każdego, a w oczach ma tylko powiewającą lisią kitę, która umocowana jest na ramieniu uciekającego. Wszyscy łapczywie wyciągają ręce i kiedy już prawie mają kitę, to albo nagłe „bum!” z którejś strony, albo „nora” – i zabawa zaczyna się od początku. I o to właśnie chodzi :) – żeby się dobrze bawić, żeby poznać nowych ludzi, żeby spędzić czas z końmi i na świeżym powietrzu. W efekcie końcowym lisa nie złapałam, ale gonitwa była niezwykle udana. Jestem dumna zarówno ze swojego konika, który pokazał, że jest groźną konkurencją, jak i z siebie, że nie spanikowałam, tylko walczyłam do końca. Po gonitwie każdy dostał piękne flo i odbyła się runda honorowa. Były oklaski, wiwaty i śmiech. Było fantastycznie. A po pogoni za lisem zasłużony odpoczynek w gronie koniarzy, tradycyjny bigos, muzyka, śpiew i taniec… Czyli niezapomniana impreza.
Reasumując, nie rozumiem dalej, jak mogłam przez tyle lat nie wystartować w żadnej gonitwie, ale za to wiem, że każdego następnego roku będę brać udział w biegu św. Huberta i dzielnie ścigać lisią kitę.

--
Agata Obidowicz
Obrazek


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Koń chodzi różnie

TOP 10 najwygodniejszych chodów koni
autorem artykułu jest Marta Godycka
Przypuszczalnie zastanawiasz się, jak chcę ustalić ranking 10-ciu najwygodniejszych chodów konia, skoro powszechnie znane są co najwyżej 4 chody podstawowe i ewentualnie takie elementy ujeżdżenia, jak piaff i pasaż. Koń jednak zawdzięcza swą rolę niezastąpionego wierzchowca znacznie szerszym, a mniej znanym predyspozycjom ruchowym.
Ruch praktycznie od zawsze był elemntem decydującym o przetrwaniu końskiego gatunku. Zmieniająca się w toku ewolucji budowa anatomiczna konia miała czynić go coraz lepiej przystosowanym zarówno do ciągłych wędrówek w poszukiwaniu pożywienia, jak i szybkiej ucieczki przed naturalnymi wrogami. Wszystkie proporcje końskiego ciała są więc tak wyważone, by zapewnić swobodę i efektywność w bardzo zróżnicowanych formach ruchu.
Wszyskie sposoby poruszania odznaczają się odmienną kolejnością stawiania kończyn, taktem i tempem. Wśród czterech podstawowych chodów konia wymienić musimy stęp, kłus, galop i inochód. Pozostałe, rzadsze rodzaje chodów bazują na tych podstawowych i często różnią się od siebie jedynie minimalnie, ale przez specjalistów określane są odrębną definicją i z reguły każdy z nich przypisywany jest konkretnej rasie. Większość z nich była nawet cechą decydującą o rozwoju hodowli danej rasy, charkteryzowała się bowiem miękkością i łagodnością ruchów, której nie zapewniał żaden z chodów podstawowych.
W czasach braku motoryzacji, gdy podstawą transportu był własnie koń, selekcja wierzchowców opirała się nierzadko o wygodę jaką były one w stanie zapewnić jeźdźcowi. Znane jest angielskie powiedzenie z XVII wieku: „A trotting horse is fit only for servants to ride, or to pack fright”, wyrażające opinię, iż kłusujący koń nadaje się jedynie pod służących, bądź jako zwierzę juczne. Niegdyś inochodźcy i rasy, które opanowały któryś z dodatkowych chodów, jako jedyne gwarantowały szybkie pokonywanie dużych dystansów bez obijania kości siedzeniowych i należały tymsamym do najdroższych koni. Wraz z budową dróg, rozwojem kolei i innych środków transporu, hodowla i użyteczność tych ras została odsunięta na dalszy plan. Dziś odkrywane są one jednak na nowo i szczególnie cenione są w rekreacji, rajdach długodystansowych i hipoterapii. Doskonale nadają się dla początkujących, osób starszych i jeźdźców z problemmi kręgosłupa.
Wśród chodów, które cechuje niezwykle łagodny, kołyszący ruch wymienić należy:
1. TÖLT, charkterystyczny dla kuca islandzkiego, prezentuje formę pośrednią między stępem i inochodem. Może osiągać tempo od roboczego (od ok 200 m/min.) aż do porównywalnego z prędkością galopu. Niezależnie jednak od szybkości tölt zachowuje cechy 4-taktu bez fazy lotu. Ruch jest miękki, mało wybijający, a wysokie unoszenie szyji przynosi dodatkowo rozluźnienie grzbietu i jeszcze lepszą amoryzację wszelkich wstrząsów.
2. WALK - charakterystyczny dla rasy Tennessee Walking Horse, może być porównany z töltem, z tą jednka różnicą, iż w walk'u aż 3 kończyny pozostają jedkocześnie w kontakcie z podłożem. Fakt ten znacząco wpływa na całkowite ograniczenie wybijania z siodła, nawet w tempie dwukrotnie przekraczającym prędkość stępa.
3. PASO- przypisany dwum rasom- Paso Fino oraz Peruvian Paso, jest chodem 4-taktowym i odpowiada stępowi. Oznacza to, iż jednocześnie uniesione są kończyny tej samej strony ciała i zawsze przynajmniej jedno kopyto pozostaje w kontakcie z podłożem. Niezwykłe dla tego chodu jest prawie całkowite ograniczenie unoszenia i opadania, nawet w osiągającej prędkość galopu odmianie Paso Largo.
4. RACK- wykonywany przez rasę Amerykańskiego Konia Wierzchowego przypomina niejako szybki tölt i również zachowuje czysty 4-takt. Charakteryzuje się miękkością i płynnością ruchu przy jednoczesnym zagarnianiu dużej przestrzeni.
5. MARCHA- typowa dla brazylijskiej rasy Mangalarga Marchador, jest odmianą pośrdnią między stępem i kłusem. Prezentuje się jako wolny bądź średnioszybki 4-takt, bez fazy lotu, a ideałem jest jednoczesne podparcie dwóch nóg podczas każdego wykroku.
6. FOXTROTT- przypisany jest rasie Missouri Foxtrotter i charakteryzuje się odrębną pracą kończyn przednich i tylnych, co oznacza, iż koń niejako stępuje kończynami przednimi i kłusuje tylnymi. Niezwykle ważna jest w tym chodzie praca głowy i szyji, które harmonijnie unoszą się i opadają. Grzbiet pozostaje przy tym prawie nieruchomo, pozwalając na łatwe wysiedzenie w siodle.
7. PIAFF- polega niejako na kłusowaniu w miejscu. Ruch odbywa się w dużym zebraniu i tak, jak w kłusie przebniega po przekątnej. Moment zawieszenia między kolejnymi taktami odpowiada fazie wykroku w kłusie. Ruch opanadnia i unoszenia jest niejednorodny pod względem prędkości, ale jeździec jest łagodnie wynoszony w górę i pozostaje w pełnym kontakcie z siodłem (mimo ok. 15-centymetrowej różnicy poziomów). Zyskuje on przez to uczucie pełnego rozluźnienia i połączenia z koniem.
8. CANTER- wykonywany przez Amerykańskiego Konia Wierzchowego, jest szczególnie wygodną, płaską odmianą galopu i choć jest wyraźnie chodem skaczącym, to jeźdźca unosi w siodle łagodnie i kołysząco.
9. SLOW GAIT- charakterystyczny również dla Amerykańskiego Konia Wierzchowego, może być porównany ze spowolnionym töltem, bądź przyspieszonym stępem. Slow Gait wykonywany jest w 4 wyraźnych taktach, w których zawsze 3 kończyny pozostają w kontakcie z podłożem. Dlatego też mimo wysokiego unoszenia kończyn jeździec nie odczuwa wybijania z siodła.
10. INOCHÓD- pojawiający się u niektórych osobników niezależnie od rasy, odznacza się lateralną pracą kończyn, czyli jednoczesnym przestawianiem nóg po tej samej stronie ciała. Wpływa to na bardzo kołyszący ruch i przy mniejszej prędkości daje jeźdźcowi sporą wygodę. Jednak przy przejściu do szybszegp tempa w inochodzie pojawiają się nie 4, a 2 takty przedzielone fazą lotu, która nieco utrudnia wysiedzenie w siodle.

--
Marta Godycka
Wiecej o końskich chodach przeczytasz w
Obrazek
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Polecane blogi